Co jakiś czas u nas w szkole jest krwiodawstwo, i dzisiaj też było, ale wszystkie dziewczyny wczoraj obeszła wiadomość, że jeżeli oddawały krew w lutym (czyli np.ja) dzisiaj oddawać nie mogą bo nie minęło 12 tygodni. Przyjęłam to do wiadomości, postanowiłam z koleżanką z klasy, że pojedziemy w maju do punktu w którym można oddać krew. A tu dzisiaj niespodzianka, siedzę na polskim, i dowiaduję się, że jednak mogę oddać krew. (nie wiem dlaczego, ale mogę). No i w taki oto sposób, oddałam krew po raz 3, i jestem z siebie dumna. Wszystko było w porządku aż do sks'ów (na które iść nie powinnam, ale jutro zawody). Gram sobie, i nagle czuje to przychodzące ciepło i już wiem, że coś jest nie tak. Podobno zrobiłam się blada, od razu wyszłam na dwór , wzięłam sobie wodę, i po chwili wszystko wróciło do normy. Także, bez paniki, ogarnęłam, w końcu to już nie pierwszy raz.
Pierwszy raz w miejscu gdzie była igła robi mi się siniak, mam nadzieje jednak, że szybko zejdzie.
W szkole już wszystkie oceny praktycznie wystawione, na 3 ostatnich lekcjach było nas chyba 13 na 32 osoby w klasie O.o Zakończenie roku szkolnego mamy na godzinę 12, co jest totalnym bezsensem. Już bym chyba na 8 wolała. A jutro nie idę do szkoły bo mam zawody z siaty, a potem jadę z koleżanką chyba na zakupy. Musiałabym zainwestować w białą bluzkę i czarną spódniczkę, w końcu matury tuż tuż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz